poniedziałek, 20 sierpnia 2012

~Prologue~

~Prologue~


Skuliła się, opuszczając głowę.
Kolejna obelga, niewidzialna rana. Niszczące, destrukcyjne słowo.
A jednak rani bardziej od noża.
Wiązanka przekleństw skierowana w jej stronę. Szyderczy uśmiech, kolejny cios. A po nim następny i następny.
Kurczowo zacisnęła powieki, pragnąc, aby to się jak najszybciej skończyło.
Nagle ustało. Zamrugała ze zdziwieniem, rozglądając się wokół. Wszystko było tak, jak przedtem, jednak... Coś się zmieniło. Nie był to żaden element wystroju pomieszczenia, w którym się znajdowała, ani nawet podejrzane zniknięcie jej oprawców. Po prostu było inaczej. I już. Takie przeczucie.
Odgłos kroków dotarł do niej dopiero po chwili. Obróciła się gwałtownie i natychmiast cofnęła o krok.
Rozchyliła usta w niemym krzyku.

Ecch... Krótki prolog. Nawet nie mam pojęcia co to będzie. Opowiadanie, to pewne. Dłuższe, zapewne.
Czy dotrwam, zobaczymy.


Marzenia - Oneshot

Wszyscy marzymy. Ja marzę, Ty marzysz. Nie zawsze są to marzenia realne, ba!, właściwie w większości są one niemożliwe do spełnienia. Chwila. Dla Ciebie. Bo przecież tak naprawdę... Czy dążysz do ich spełnienia? Chcesz, aby się ziściły, ale... Ale. 
Boisz się. Czego? 
Tego, że może się nie udać? Że okaże się to zbyt trudne? 
Przez wahanie tracisz każdą sekundę, minutę, godzinę. Przez wahanie możesz stracić nawet szansę, której ponowne odzyskanie nie bywa łatwe. A jeżeli zaprzepaścisz szansę po raz drugi, nie będzie to już błędem, lecz czymś popełnionym z pełną świadomością. 
Popatrz na to z innej perspektywy. Co, jeśli jednak się uda? Co, jeżeli naprawdę osiągniesz swój cel? Czy wtedy wysiłek włożony w jego spełnienie będzie tego warty? 

Nie trać czasu, musisz działać. Nie bój się. Co masz do stracenia? Przez bezczynność może zostać Ci odebrane nawet więcej niż chcesz osiągnąć. Żałować możesz tylko wahania i niezdecydowania. 

Nie odkładaj w czasie rzeczy, które choć trochę przybliżyłyby Cię do spełnienia tego marzenia. Potem może już go nie być. Czas jest cenny nie bez powodu. Wciąż płynie. Czasem, zdaje się, wolno, lecz niekiedy okazuje się go być za mało. A nawet okazuje się być za późno. 
Nie marnuj czasu na rozmyślania. Działaj! Już teraz, zaraz, nie masz ani chwili do stracenia! Nie rób sobie wymówek, przecież wiesz o tym, że potrafisz to zrobić. Prawda? Wiara, ona właśnie czyni cuda, pozwala Ci na dokonanie wszystkiego. Lecz nie licz, że to tylko dzięki niej uda Ci się spełnić swoje oczekiwania. Prócz wiary, potrzebna jest jeszcze chęć. Chcesz, aby się udało, prawda? 
Tak więc, raz jeszcze, działaj! 

Tym, co Cię powstrzymuje, jesteś jedynie Ty. 
Nikt inny.


Pustka.

Stała tam, w ciemnej, małej łazience, przyglądając się swemu, i tak już zmęczonemu, obliczu. Opuchnięte, czerwone oczy, drżące usta. Włosy potargane, wyglądały jakby nie były czesane od kilku dni. Szczerze, mało ją obchodził jej wygląd. Kto w ogóle się o to troszczył? Zaśmiała się gorzko. Właściwie nie brzmiało to nawet jak śmiech... Jego nieudana próba.
Weszła do pokoju. Nawet chodzenie sprawiało jej problem. Nie spała od kilku dni, a jedzenie musiała w siebie wmuszać. Usiadła na krześle przy biurku, przyglądając się leżącej na nim białej kopercie. Po chwili wahania wzięła ją do ręki i wyjęła złożoną na pół kartkę. Rozłożyła ją i przyjrzała się raz jeszcze. Przebiegła wzrokiem starannie wykaligrafowane linijki, upewniając się. Zacisnęła rękę na kolanie do tego stopnia, że poczuła pulsujący ból.
Spojrzała na zegarek. Czwarta pięćdziesiąt. Odwróciła wzrok na list, który trzymała w ręce. Pochyliła się i dopisała kilka słów na jego końcu. Potem włożyła go z powrotem do koperty, zostawiając na pierwotnym miejscu.
Powoli wstała, krzywiąc się. Skierowała się do łazienki i stanęła przy umywalce.
Tak... Tak będzie najlepiej.
Wtedy już nigdy nie będzie nikomu zawadzać, nie będzie ciężarem, problemem. Tylko utwierdziła się w swoim przekonaniu. Spojrzała na białe pudełko stojące tuż obok jej ręki. I szklanki z przezroczystym, przypominającym wodę płynem. Przecież jest na to gotowa. Nie będzie żałować. Tęsknić... Za kim?
Ach, tak...
Kto w ogóle będzie za nią tęsknił?
Pokręciła głową z wysiłkiem. Nie ma możliwości, aby w tej chwili się wycofała. Nie.
Ta bezsilność, niemożliwe do opisania słowami uczucie... Jak na nie wołają? Samotność, czy tak?
Zabijało ją to. Powoli, skrupulatnie, niszcząc od wewnątrz. Nie mogła nic zrobić. Więc poddała się temu.
Drżącą dłonią chwyciła pudełko. Przechyliła je, a na jej rękę wysypało się niemal pół opakowania. Wzięła do ręki szklankę i patrząc w lustro, przechyliła dłoń, kierując ją w stronę ust.
Czy to już?
Po chwili to samo zrobiła ze szklanką, wypijając jej zawartość.
Tak... Tak będzie najlepiej.
Poddała się temu obezwładniającemu, kuszącemu uczuciu...

To właściwy wybór.

Kiedy jej powieki opadły, nie pozostało już nic.

Pustka.